Dawno nie robiłam Niedzieli dla włosów... Cóż, po prostu ostatnimi czasy w niedzielę nie bardzo mam czas myśleć o włosach. Dzisiaj też cały dzień spędziłam poza domem, ale kiedy pod wieczór weszłam do domu to pomyślałam, że mogłabym coś podziałać, póki jest czas.
Nie chciałam znów olejować włosów na sucho, ani na "rosołek", więc zdecydowałam się spryskać włosy odżywką dwufazową z Biovaxu i dopiero na to nałożyć olej lniany. Sprej ten kompletnie się nie sprawdza na moich włosach- nie robi kompletnie nic, jednak obiecałam sobie, że nie będę wyrzucać produktów, a następny kupię dopiero gdy zużyję jego poprzednika.
Olej lniany to produkt, który również muszę zużyć jak najszybciej, bo termin ważności upłynął, a ja jakoś nie mam motywacji(trochę z niego śmierdzioszek, zdecydowanie wolę Babydream). Jak na razie jego cudowne działanie się nie zmieniło, dlatego go nie wyrzucam i używam, ale jedynie do włosów- nie odważyłabym się już zastosować go w kuchni.
Po 2 godzinach(dłużej już nie mogłam) nałożyłam maskę Placenta firmy Kallos, która w zasadzie jest mojej mamy, ale też czasem jej używam- bardziej z ciekawości. Śmierdzi niesamowicie, ale faktycznie- włosy po niej są miękkie i lśniące. Idealnie nadaje się też do emulgowania oleju(dzisiejszy test zdany).
Następnie zmyłam to wszystko płynem do higieny intymnej Facelle(wielki powrót, ale na ten temat szykuje się już notka).
Chciałam dodać jeszcze trochę emolientów, dlatego nałożyłam na chwilę maskę kakaową z Ziaji. O ile nazwa według mnie jest nieco nietrafiona, bo nie taka jest moja definicja maski do włosów o tyle jako odżywka jest to mój "must have" od ponad roku. Nie za ciężka, nie za lekka, przyjemnie wygładza, pięknie pachnie- cudo!
Teraz włosy schną, a ja zamierzam później przeczesać je placami z odrobiną Joanny Naturii Miód i Cytryna i zawinąć w koczka. Rano przeczeszę je Tangle Teezerem i nałożę na końcówki jedwab z Green Pharmacy i zaktualizuję notkę, żeby pokazać wam zdjęcie "po".
ps: Wybaczcie, że zdjęcie nie pojawi się dzisiaj, ale cały dzień męczę się z potwornym bólem brzucha- wszystko robię zgięta w pół i tylko jęczę wszystkim jak mi źle, więc jestem okropnie wymęczona, dlatego szybko łykam kolejną tabletkę i lecę spać. Ogromnie zazdroszczę dziewczynom, które nie mają żadnych bóli miesiączkowych ;(
edit: Są i zdjęcia! Włosy lekko sfatygowane po koczku(nie jest to dla mnie idealna fryzura do spania), ale za to zyskały na objętości! Są dociążone dzięki olejowaniu i kakaowej masce, ale jednocześnie dobrze nawilżone. No, tego im było trzeba!
z lampą i bez lampy
Kocham zapach kakaowej Ziaji. Byłam niesamowicie ucieszona kiedy wprowadzili tę serię do włosów. Oliwkowa maska za to działa u mnie o wiele lepiej, faktycznie jak maska i to jeszcze bardzo, bardzo dobra! :) Jeszcze niech zrobią kokosową serię do włosów, pojadę osobiście i do fabryki i im podziękuję <3 Przy okazji zgarnę z linii produkcyjnej 3 kartony dobroci :)
OdpowiedzUsuńTeż przez długi czas męczyłam niedziałające produkty. Później się zdenerwowałam i uznałam, że przez męczenie się miesiąc z niedziałającą maską pieniędzy nie odzyskam, włosy stracą, tak samo jak wtedy, kiedy dany produkt odpuszczę. Niekoniecznie wyrzucam, zużywam na przykład do ciała jako balsam do splukiwania, patent znaleziony w blogosferze :) Świetny :)
o tak, linia kokosowa byłaby spełnieniem marzeń!
UsuńBardzo ładne masz włosy!
OdpowiedzUsuń